Odwodnienie niemowlęcia następuje bardzo łatwo i może prowadzić do jego śmierci.
Odwodnienie niemowlęcia: praktyczna historia
Opowiem Ci historię mojego syna, Michała w kontekście braku wody w organizmie 2 miesięcznego dziecka.
Michała urodziłam w marcu na III roku studiów. Część przedmiotów z I semestru skupiłam do jednego dnia, by móc je skończyć po urodzeniu dziecka na kolejnym semestrze. To wymagało ode mnie przyjazdu na jeden dzień do Zabrza na uczelnię, Śląską Akademię Medyczną.
Na ten czas zostawiałam pokarm ściągnięty z piersi do karmienia dziecka. Z dnia na dzień dziecko jadło coraz więcej.
Pewnego razu musiałam zostać dłużej czekając na egzamin do następnego dnia. Pokarm z zapasu skończył się, choć wydawało się, że zapasu jest sporo. Opiekująca się Michałem teściowa kupiła Humanę (sztuczne mleko) i podała ją dziecku. Zostawiła Michała pod opieką jego ojca i razem z mężem poszli do kościoła a potem na spacer.
Zagrożenie odwodnieniem u dziecka
Michał po nowej, nieznanej mieszance zaczął wymiotować i miał biegunkę. Jego stan był tak niepokojący, że ojciec zadzwonił po pogotowie. Nie chcieli przyjechać. Odległość między pogotowiem a domem była niewielkie. Spokojnym krokiem to 10 minut. Jednak spanikowany, bezradny ojciec wolał zadzwonić po moją mamę (swoją teściową) z błaganiem o ratunek.
Przyjechała.
Zobaczyła dziecko wiotkie, bez energii i kontaktu wzrokowego. W oczach widoczne były tylko białka. Szybko zaczęła podawać przegotowaną wodę z odrobiną soli w niej rozpuszczoną. Kropla po kropli trafiała do ust dziecka. I tak Michał dostał około jednej szklanki płynu. Na bladej skórze twarzy zaczął pojawiać się rumieniec.
Woda przywróciła życie Michałowi
Dziecko już spokojniej spało. Pogotowie przyjechało. Ocenili sytuację jako stabilną a swój przyjazd niepotrzebny. Zdenerwowany ojciec Michała wykrzyczał do nich swoje pretensje za zwłokę z przyjazdem. Mama spokojnie wyjaśniła lekarzowi, że dziecko początkowo bardzo źle wyglądało, ale woda z solą pomogła.
Skoro było już dobrze z Michałem to chciała wracać do swojego domu.
O nie!!!
Ojciec Michała bał się sam zostać z dzieckiem. Była niespełna 14:00 a on nadal nie miał mojego, naturalnego pokarmu. Kiedy teściowie wrócili do domu dostali od syna niezłą awanturę, że chcieli mu syna zabić. Moja mama stanęła w ich obronie. Przecież chcieli dobrze dla dziecka. Nakarmili tym, co mieli.
Spakował moją mamę z dzieckiem do samochodu i zawiózł do jej domu. Odebrał dopiero wieczorem, gdy moje mleko zawitało pociągiem do Tarnowa.
Do tego czasu Michał krążył po Mościcach. Był z babcią w kościele. Cały czas pieluszka była sucha co oznaczało odwodnienie dziecka. Jaka była radość, gdy w końcu się zsiusiał. Do tego mleko z piersi matki pod ręką. Pełnia szczęścia!